RESULT - Blog


Refleksje w czasach zarazy

Pandemia koronawirusa sprawiła, że wszyscy musieliśmy trochę zwolnić, co pozwoliło na chwilę przemyśleń. Przez moment można było odnieść wrażenie, że świat się zatrzymał, ale to nieprawda – świat bardzo gwałtownie zaczął się zmieniać.
Już od kilku lat przemysł mięsny znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji. Duża grupa ludzi eliminuje lub znacząco zmniejsza spożycie mięsa i jego przetworów w swojej diecie. Dzieje się tak z kilku powodów.
Po pierwsze wiąże to się z potrzebą zmniejszenia podaży białka i tłuszczów zwierzęcych w diecie z powodów zdrowotnych. Otyłość, choroby układu krążenia, złe samopoczucie powodują, że ludzie coraz częściej szukają wyrobów mniej kalorycznych, wyrobów z zawartością wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, po prostu „lżejszych”.
Po drugie względy etyczne i światopoglądowe są przyczyną braku zgody na cierpienie i zabijanie zwierząt. Mamy tutaj do czynienia z bardzo mocnymi trendami flexitarianizmu, wegetarianizmu lub nawet weganizmu oraz bardzo agresywnym przekazem uzasadnienia tych wyborów.
Swoje dokładają również szeroko zakrojone kampanie marketingowe przekonujące, że mięso i produkty mięsne są potencjalnie kancerogenne, a produkcja zwierzęca jest przyczyną ocieplenia klimatu. Wpisują się w to także umieszczenie mięsa w tabelach zagrożeń przez WHO i różnego rodzaju wydarzenia organizowane przez organizacje pro-ekologiczne. Z drugiej strony mamy bardzo słabo słyszalny głos środowiska i ekspertów na temat właściwości odżywczych mięsa, a przecież warto poruszać takie tematy jak aminokwasy egzogenne, witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, witaminy grupy B, pełnowartościowe białko.
Oczywiście z powyższymi tezami dotyczącymi zmiany sposobu żywienia można i należy dyskutować – czego niestety prawie nie robią zrzeszenia producentów mięsnych w naszym kraju, a takie widzenie sposobu żywienia wpływa na zmniejszenie popytu na produkty mięsne. To wszystko wymusza i będzie wymuszać zmiany w przemyśle.
W związku z przedstawionymi powyżej trendami wiele zakładów mięsnych już produkuje, a kolejne się przymierzają do produkcji wyrobów typu vege. Ponadto, w celu poszerzenia rynku, producenci wędlin „wchodzą” w półkę przekąsek dostępnych na stacjach benzynowych czy w kinach - żywieniowo jest to lepsze niż słodycze czy chipsy. Przetwórnie mięsne starają się tez produkować wyroby mniej przetworzone, z czystą etykietą, niskokaloryczne i ogólnie mówiąc z jakąś historią tzw. „fajne”. Kolejna zmiana następuje w obszarze współpracy dużych sieci handlowych z regionalnymi dostawcami, którzy zaoferują swoje produkty tylko w konkretnym regionie. Podział na zakłady duże obsługujące sieci i małe sprzedające „koło komina” już nastąpił. Sieci handlowe coraz częściej dostrzegają potencjał tkwiący w produktach miejscowych dostawców. Potocznie bowiem regionalne znaczy „nasze”, „pewne”, „dobre”, „sprawdzone”. Oby tak dalej!
Zmiany również pojawiają się w obszarze organizacyjnym. Producenci wyrobów mięsnych zauważyli, że jakość jest wyznacznikiem ceny. Teraz poszukują oszczędności kosztowych w obszarze wykonywania zadań i wykorzystania pracy kadry zatrudnionej w firmie. Nie jest to nic nowego, jeśli chodzi o przemysł szeroko pojęty, ale dopiero teraz coraz wyraźniej ta tendencja rysuje się w przemyśle mięsnym. Tzw. System Toyoty (LM, OEE, JiT, 5S, SMED,), SixSigma oraz korporacyjne modyfikacje tych rozwiązań coraz bardziej przedostają się do branży mięsnej. Wynika to między innymi ze wzrostu kosztów pracy, energii i pochodnych, ale też z prób racjonalizacji kosztów w produkcji wyrobów mięsnych. Niedogodnością we wprowadzaniu tego typu rozwiązań jest krótkoseryjność i szybka zmienność produkowanych wyrobów. Jednak nawet w takich wypadkach wykorzystanie narzędzi optymalizacyjnych potrafi nam pokazać co i gdzie tracimy (lub zyskujemy), a także co możemy uzyskać przy określonej skali inwestycji. Dużym problemem w dobie Covid-19 stała się komunikacja B2B na poziomie firma technologiczna, firma wdrożeniowa- zakład mięsny. Można porozmawiać telefonicznie, zrobić video-konferencję. Nie można jednak przesłać smaku i zapachu produktu. Wymusza to szukanie innych rozwiązań i zmianę sposobu myślenia w firmach okołomięsnych i dostarczających nowe rozwiązania biznesowe. Pytanie co dalej po erze (lub w erze) Covid -19? Praca zdalna, ograniczenie podróży do klientów, a więcej rozmowów video, skupienie się na prezentacjach wirtualnych. Zmienia to rolę handlowca i wymusza zdobywanie nowych kompetencji oraz zmianę sposobu budowania relacji z klientem. W pewien sposób „odczłowiecza” te relacje, a nawet ogranicza rolę handlowca do roli eksperta w danej dziedzinie. Być może za jakiś czas najlepszym handlowcem w naszej branży będzie osoba pracująca wcześniej w call-center?

Czy to jest dobre?
Trudno powiedzieć, gdyż z powodu pandemii przemieszczamy się szybciej, niż byśmy chcieli, w obszary wirtualnej rzeczywistości. Możemy jej nie lubić, uciekać od niej, bać się jej, ale jeśli jej nie zaakceptujemy, będziemy zmiażdżeni jej szybkością jak powóz konny został zdruzgotany przez kolej i samochody. Jeden z moich kolegów od jakichś 10 lat przez cały czas dziwi się, że ludzie chodzą do sklepów, jeżdżą na targi, szukają czegoś w prasie, skoro Internet i platformy pozwalają szybko dotrzeć do produktu. Porozmawiać o nim (produkcie, usłudze) ze sprzedawcą telefonicznie lub mailowo. Taka sprzedaż/zakup optymalizują cenę - nawet zmniejszając cenę produktu o wartość obsługi handlowej. Matematycznie da się to uzasadnić. I ten model rozwoju biznesu jest pewnie przyszłością. Nie jesteśmy na szczęście robotami i szukamy kontaktu z drugim człowiekiem - nawet telefonicznego. Tyle, że ta potrzeba - kontaktu z żywym człowiekiem - jest też możliwa do okiełznania i zmiany. Przecież celem zawsze będzie wzrost efektywności sprzedaży, czyli skrócenie czasu i maksymalizacja zysku. Sztaby inżynierów społecznych nad tym na pewno pracują. Nie trudno sobie wyobrazić sytuację, kiedy chętniej będziemy spędzać czas przed tabletem, komputerem niż na spotkaniu biznesowym. Pamiętajmy też, że niedługo na stałe wejdzie do życia codziennego i biznesu sztuczna inteligencja, a to z pewnością zmieni zupełnie obraz świata, który znamy.

Czy należy się tego bać?
Czy katastroficzne wizje mówiące, że światem zawładną bezduszni zombi mają jakieś uzasadnienie?
Nie wiem. Człowiek ma zdolność akceptacji i przystosowywania uczenia się zmian. Pod warunkiem, że nie przebiegają zbyt szybko. Postęp ma swoje dobre strony i równocześnie niesie ze sobą zagrożenia – wszak Nobel wymyślił dynamit, by pomóc kruszyć skały, a wynalazek został zastosowany do wybuchów wojennych. Nie zatrzymamy postępu, rozwoju, zmian. Musimy się ich ciągle uczyć, by je rozumieć. Dobre strony informatyczno-technologicznego postępu to optymalizacja i racjonalizacja kosztów w wartości produktu, oszczędność czasu, możliwość szybkich porównań. Złe strony- matematyzacja relacji biznesowych, sprowadzenie relacji do równania z jedną lub dwiema niewiadomymi. Jest jeszcze jedna dobra strona- pewnie nie będę w tym uczestniczył. No, chyba że jako emeryt.


Według badań osoby jedzące mięso wykazują się lepszym zdrowiem psychicznym niż ci, którzy go unikają.

Jak zawiadamia portal pch24.pl osoby jedzące mięso w porównaniu z weganami i wegetarianami charakteryzują się lepszym zdrowiem psychicznym. Rezygnacja z mięsa zwiększa ryzyko występowania depresji, stanów lękowych, samookaleczeń, a nawet samobójstw – wynika z analizy 18 badań przeprowadzonych w USA na 160 tys. osób. Zespół badawczy pod przewodnictwem dr Edwarda Archera, szefa EvolvingFX, którego badania cytowały w przeszłości m.in. New York Times, Los Angeles Times, The Atlantic, ABC World, Vox, czy Huffington Post, przygotował analizę porównawczą zdrowia psychicznego u „mięsożerców” i osób pozbawionych różnych produktów pochodzenia zwierzęcego – wegan i wegetarian. W tym celu przeanalizowali pięć największych w USA baz danych (PubMed, PsycINFO, CINAHL Plus, Medline, oraz Cochrane Library) i wybrali 18 badań na ponad 160 tys. uczestników z różnych rejonów geograficznych.

Autorzy opracowania odkryli m.in., że jeden na trzech wegetarian cierpi na depresję lub stany lękowe. W porównaniu do osób jedzących mięso, wegetarianie dwa razy częściej przyjmowali leki na receptę przeciwko chorobom psychicznym. Amerykańscy badacze doszli też do wniosku, że wegetarianie byli dwa do trzech razy bardziej skłonni do myślenia o samookaleczaniu się i samobójstwach. Z przeprowadzonej analizy wynika też, że wykluczenie jakiejkolwiek grupy żywności z diety, a zwłaszcza mięsa i drobiu, wiązało się ze zwiększonym prawdopodobieństwem zaburzeń psychicznych.

„Większość badań, a zwłaszcza badania wyższej jakości, wykazały, że ci, którzy unikali spożycia mięsa, mieli znacznie wyższe wskaźniki lub ryzyko depresji, lęków i / lub skłonności do samookaleczania. (…) Nasze badanie nie wspiera unikania mięsa jako strategii na rzecz zdrowia psychicznego” – czytamy w konkluzji. „Jeśli chcesz uniknąć zwiększonego ryzyka depresji, lęku i samookaleczenia się, jedz mięso. Jeśli zaś jesteś wegetarianinem lub weganinem ze względów etycznych, powinieneś dodatkowo zainwestować w strategię ochrony swojego zdrowia psychicznego – stwierdził dr Aseem Malhotra, kardiolog i konsultant badania.

W 2017 r. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) poinformowała, że choroby psychiczne były główną przyczyną niepełnosprawności na świecie i mają duży wpływ na występowanie chorób sercowo-naczyniowych – uznanych za główną przyczyną zgonów na całym świecie. Badacze WHO oszacowali, że ponad 300 milionów osób cierpiało na depresję (4,4 proc. globalnej populacji), a ponad 260 milionów osób (3,6 proc. globalnej populacji) na stany lękowe. Szacunki te odzwierciedlają znaczny wzrost liczby osób żyjących z zaburzeniami i chorobami psychicznymi w ciągu ostatnich dwóch dekad. „Biorąc pod uwagę globalny wzrost zaburzeń psychicznych wraz ze wzrostem poparcia dla praktyki wegetarianizmu, istnieje potrzeba wyjaśnienia związku między wstrzymywaniem się od spożywania mięsa a zdrowiem psychicznym” – wyjaśniono w opracowaniu.

Badanie zostało częściowo sfinansowane z grantu badawczego „Beef Checko”, przez National Cattlemen’s Beef Association w USA. Zgodnie z założeniami badania, sponsor nie odgrywał żadnej roli w projekcie badania, gromadzeniu danych, analizie i interpretacji danych ani pisaniu końcowego raportu.

Źródło: https://www.magnapolonia.org/wedlug-badan-osoby-jedzace-mieso-wykazuja-sie-lepszym-zdrowiem-psychicznym-niz-ci-ktorzy-go-unikaja/


Wpływ kryzysu na rozwój firmy.

Polscy mikroprzedsiębiorcy są świadomi kryzysu ekonomicznego. Większość z nich wdraża rozwiązania antykryzysowe i mimo obecnej sytuacji konsekwentnie realizuje swoje cele. Tak wynika z badania Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy zrealizowanego we współpracy merytorycznej Microfinance Centre oraz TNS Polska. Kryzys dał się we znaki nam wszystkim, również mikroprzedsiębiorcom. Funkcjonowanie w obecnym otoczeniu biznesowym jest dla nich szczególnie trudne, często ze względu na brak zaplecza finansowego, którym dysponują większe przedsiębiorstwa i korporacje, mówi Krzysztof Kaczmar, prezes Zarządu Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy. Również nasze badania potwierdzają sytuację mikroprzedsiębiorców: ponad połowa ankietowanych przyznaje, że kryzys wpłynął negatywnie na funkcjonowanie ich firmy. Z badań Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy wynika, że co czwarty mikroprzedsiębiorca w czasach kryzysu stara się rozwijać swoją firmę. Zbliżony odsetek deklaruje chęć przeczekania chce przeczekać trudniejszego okresu. Strategia rozwojowa jest najczęściej wybierana przez przedsiębiorstwa z branży produkcyjnej, najrzadziej z handlowej. Te ostatnie w większości skupione są przede wszystkim na zachowaniu swojej obecnej pozycji. Warto zaznaczyć, że grupa mikroprzedsiębiorstw nastawionych na rozwój, częściej niż pozostałe segmenty, szuka możliwości ekspansji geograficznej. Prawie jedna czwarta z nich oferuje swoje produkty i usługi w całej Polsce, a mniej niż połowa (47%) w najbliższym sąsiedztwie. Podejście do kryzysu niewątpliwie ma wpływ na to, jak mikroprzedsiębiorcy patrzą w przyszłość. Największymi optymistami są Ci, którzy wdrożyli rozwiązania antykryzysowe w swoich firmach. Dzięki zastosowaniu środków zaradczych czują się bezpieczni i widzą przyszłość w jasnych barwach. Ma to swoje odzwierciedlenie w badaniach. Obecnie nastroje wśród mikroprzedsiębiorców są o wiele lepsze niż jeszcze rok temu. W 2012 aż 40% ankietowanych było pewnych, że kondycja ich firm pogorszy się pod koniec roku. Obecnie ponad dwie trzecie uważa, że uda im się w najbliższym czasie utrzymać status quo. Chociaż optymizm niewątpliwie rośnie, to jednak zdarzają się i pesymiści. Przyszłości obawiają się przede wszystkim przedstawiciele mniejszych firm sektora oraz przedsiębiorstwa z branży handlowej i produkcyjnej. One też w największym stopniu rozważają ograniczenie/ zmniejszanie kosztów działalności. Co ciekawe, cięcia w przeważającej większości nie mają dotyczyć redukcji miejsc pracy. Przy obecnej wysokiej stopie bezrobocia jest to niezwykle istotne. Badanie Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowy „Sposoby radzenia sobie z kryzysem w mikrofirmach” wyraźnie pokazuje, że mikroprzedsiębiorcy nie tylko potrafią radzić sobie w sytuacji spowolnienia gospodarczego, ale wręcz wykorzystują ten okres do podniesienia rentowności swoich firm. Są coraz bardziej świadomi negatywnych skutków kryzysu, a także znają sposoby jak mu zapobiegać. W 2011 roku tylko 30% mikroprzedsiębiorców zdecydowało się na stosowanie środków zaradczych. W 2013 odsetek ten wzrósł dwukrotnie. To niezwykle ważne, zważywszy na fakt, że najmniejsze podmioty gospodarcze dają pracę ok. 40% zatrudnionych i stanowią barometr krajowej gospodarki.

Najważniejsze dane:

  • Ponad połowa mikrofirm (57%) deklaruje, że kładzie nacisk na rozwój firmy,
  • Jednej trzeciej mikrofirm (33%) wystarcza obecne status quo,
  • Przedstawiciele blisko co dziesiątej mikrofirmy (8%) obawiają się zakończenia działalności gospodarczej,
  • 27% badanych firm deklaruje powiększenie asortymentu oferowanych produktów i usług,
  • 84% mikroprzedsiębiorstw w ostatnich 18 miesiącach utrzymuje poziom zatrudnienia na niezmiennym poziomie,
  • 61% mikrofirm jest skłonnych ograniczać koszty,


Źródło: http://www.egospodarka.pl/99908,Mikroprzedsiebiorstwa-jak-kryzys-wplywa-na-rozwoj-firmy,1,39,1.html